Nie ukrywam, że brak ruchów spędzał mi sen z powiek i wprowadzał w niezwykle nerwowy nastrój.
Jak już wydawało mi się, że czuję ruchy, to chwilę później przewracało mi się w brzuchu tak, że były to na pewno niestrawności :P
Dodatkowo każdy się mnie pytał "I jak tam? Czujesz już ruchy?!", a ja oczywiście nie czułam i to stresowało mnie jeszcze bardziej.
I tak oto 21 stycznia bardzo późnym wieczorem wydawało mi się, że nasz syn dał o sobie znać. Później było długo nic i sporadycznie wydawało mi się, że coś mnie stuka od środka. Ale na pytanie "Czy czujesz ruchy?" mogłam odpowiedzieć "Nie wiem" "Chyba tak" "Wydaje mi się, że tak", pewności jednak nie miałam żadnej :(
Z każdym "puknięciem" nachodziła mnie natomiast ogromna fala wzruszeń, która powodowała potok łez :)
Od kilku dni natomiast - jest to obecnie 23 tc - jestem w zasadzie przekonana, że czuję ruchy :)
Co czuję? Jakby ktoś mnie pstrykał od środka, jakby pękały mi bombelki, takie lekkie bulgotanie, zazwyczaj czuję to bardzo nisko, najczęściej wieczorem i jak się położę na płasko lub lekko na lewym boku. Od 2 dni, a raczej nocy, ok 2.30 nasz syn daje o sobie znać - nie wiem czy to właśnie mnie budzi, czy budzę się chwilę przed, ale w każdym bądź razie nie śpię wyczekując jakiegoś znaku :)
Uczucie jest w każdym bądź razie niesamowite! Nie licząc dnia, w którym dowiedziałam się o ciąży był to chyba najbardziej wzruszający moment w ciągu tych 23 tygodni!
Oczywiście z niecierpliwością oczekuję na wizyty, martwię się, czy wszystko z nim dobrze, chcę go zobaczyć na USG, byłam ciekawa czy to chłopiec czy dziewczynka... I przecież wiedziałam, od 23 tygodni, że jestem w ciąży, to jednak poczucie ruchów sprawiło, że jakoś tak na prawdę i głębiej poczułam, że będę mamą, że noszę w sobie drugie życie! Bo to życie daje o sobie znać :)
Także drogie mamy, które oczekujecie z niecierpliwością na ruchy Waszych pociech - nie martwcie się - na pewno się one pojawią! I zdecydowanie warto na nie czekać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz